W takim miejscu nie byłam dawno. Przestrzenne, ale wypełnione wieloma rzeczami, białe, ale cudownie kolorowe. Miejsce, w którym jesteśmy, wyróżnia się od wszystkich, w których dotychczas byliśmy i opisaliśmy na blogu.
Ale zacznijmy od początku. Kawiarnia MiTo nie jest zwykłym miejscem, gdzie możesz napić się kawy. To pomysłowe połączenie księgarni z miejscem wypoczynku, relaksu czy pracy. Idea wydaje się być trafiona – gdzie najlepiej czytać książkę, jak nie przy dobrej kawie? A wykonanie jest jeszcze lepsze. Gdzie się nie obrócisz widzisz półki z książkami, gazety. Wszystko poustawiane w swoim ładzie-nieładzie i to właśnie siedząc pośród nich czujesz się świetnie.
Cóż, ciężko się nie zgodzić – miejsce jest fenomenalne! Przede wszystkim – bardzo przestronne. Parometrowy strop, całość zdominowana przez biel, a do tego częściowe podwyższenie – bardzo ciekawa kombinacja. Choć, mimo połączenia księgarni i kawiarni, nadal wybrałbym na spokojne popołudnie z książką Kubek w Kubek – ale to już czysto subiektywna opinia – wolę miejsca bardziej zaciszne, z kanapami. Tutaj natomiast fenomenalnie musi się czytać prasę, lub wpaść kiedy nie ma się pomysłu na książkę, wziąć małą czarną i przejrzeć co jest dostępne. Taka wariacja na temat Czułego barbarzyńcy, tylko w bardziej nowoczesnym wystroju.
A co do kawy – jestem zadowolony. Bardzo solidnie przyrządzona, zdecydowana różnica między flat white a latte (flat jest odrobinę mocniejszy – to jak dla mnie typowa kawa z mlekiem, podczas gdy latte to mleko z kawą.)
MiTo znajduje się dokładnie naprzeciw Przystanku MDM, nie wiem, na ile zostało to przemyślane przez właścicieli, ale w kawie świetnie oddaje się klimat obu miejsc. MDM ma kawę mocną, dającą kopa – wchodzisz, machniesz mocną czarną i pędzisz dalej. W MiTo natomiast kawa jest delikatniejsza, nieprzeszkadzająca w tym, co masz akurat ochotę robić – wpadłeś na mała lekturę, może spotkanie ze znajomymi albo jedno z tych organizowanych przez lokal – świetnie. Kawa będzie bardzo miłym towarzyszem. Plus, mają latte w abstrakcyjnie wręcz wielkich filiżankach. Jak wielkich pytacie? LATTE w niej bazuje na POCZWÓRNYM espresso! To zdecydowanie nie ma być szybka kawa – no i w takim miejscu jak to aż grzechem jest, żeby taką była.
Tak, kawa jest tutaj bardzo dobra, wypiłam ją z wielką chęcią, delektując się jej delikatnym smakiem. Nie mam tutaj uwag żadnych uwag. Jedynie smakosze szukający „czegoś więcej” w smaku mogą nie być w pełni usatysfakcjonowani. Ach… nieważne, miejsce jest super 🙂
Warto jeszcze wspomnieć o BARDZO ciekawym, nowym dla mnie podejściu do biznesu. Cenniki są dwa. Różnica miedzy nimi jest na poziomie 10%. Ten tańszy – dla stałych klientów. Jeśli wypełnicie pieczątkami jedną kartę, przekazujecie ją Pani przy komputerze i dostajecie kartę stałego klienta. Jak dla mnie to ciekawsze niż dopominanie się o pieczątki (Leniviec przypominam to jedyne miejsce, gdzie nie musiałem się o nie sam dopominać). A to nie wszystko. Zostawiając jakiś dokument, można ot tak wypożyczyć sobie ipada! Bez opłat i bez ograniczeń czasowych. Za to również należy się duży plus!
Podsumowując – MiTo jest świetnym miejscem, idealnym do spotkań, miłych popołudni czy poranków, jeśli macie takie możliwości. Abstrakcyjnie wielki kubek latte, ipadzik lub właśnie co kupiona książka – i nie będziecie się irytować na zmarnowany czas. Polecam, zalecam i zachęcam!