Tak, mamy wyrzuty sumienia, że tak mało wychodzimy „na drugą stronę Wisły”. Zatem w momencie, gdy Dawid przypadkiem natknął się na dobrze zapowiadające się miejsce „Mucha nie siada” następnego dnia od razu tam popędziliśmy. Niestety jest.. przeciętnie. Są elementy, które dobrze się zapowiadały – po pierwsze nazwa, po drugie ceglana ściana, po trzecie rzutnik wyświetlający teledyski na dużym ekranie. Fajnie, tylko szkoda, że reszta wystroju wygląda już na przypadkowo dobraną… a na ekranie oglądamy eska.tv. To nie o ten klimat mi chodziło.. do tego alkohol na pierwszym planie..kawa to jedynie dodatek.
Patrz, a ja za ten rzutnik mam ochotę ich zabić – skupić się nie mogę. Próbuję skupić się na filiżance, rozmowie z drogą osobą. No nie da się – „bom, bom, bom” na zmianę z „pucio hends ap” – zdecydowanie nie, nie zgadzam się . Podobnie jak w innej praskiej kawiarni – 4 pokoje, tutaj też kawa jest dodatkiem. Miejsce podobnie, sprawia wrażenie miejsca dla „ogólnego wyjścia” – możesz coś zjeść, nawet obiadowego, całkiem duży wybór alkoholi i piwa, herbaty, a jednak do tego spokojniejszy, kawiarniany wystrój. Rozumiem, że prawo popytu i podaży działa. Ok, to tyle analizy. Wnioski? Mucha nie siada zdecydowanie powinna pojawić się na radarze. Jeśli wybrałeś/aś się na wieczór na drugą stronę wisły, a akurat okolice dworca wileńskiego są już zajęte, to przejdźcie się kawałek dalej. Warto. Ale, jeśli masz smak na kawę, to zostań w okolicach Centrum-Mokotowa.
No właśnie, tyle o lokalu, czas na kawę – średnia. Po prostu. Ręce robiące nie należą do baristy, ziarno nie zdradza aspiracji do wielkości, danesi firma się zowie. Spodziewam się palenia ładnych parę miesięcy temu. Nieźle, nie jest to podła zalewajka oczywiście, ale to co wypiłem to po prostu śniadaniowa kawka. Dziękuję, postoję.
Zgadzam się. Kawa „da się wypić”, nie zostawiam nic w filiżance na dnie. Ale zdecydowanie nie będę wracać tu by poczuć jeszcze raz smak tego ziarna. Jeśli kawiarnia chciałaby coś poprawić.. proponuje zmiane dostawcy oraz naukę przygotowania kawy. Moje cappuccino miał 3cm suchą pianę, która sterczała już nad kubkiem. Cóż, przyrządzenie takiego „suchara” nie jest skomplikowane. Niektórzy nawet uważają, że taka piana jest apetyczna. Hm…
Podsumowując „Mucha nie siada” to lokal dla osób, które „akurat są w pobliżu”. Może nawet bardziej wieczorową porą … na piwko. A kawa tylko dla tych nieszczęśników co tej nocy akurat mają rolę kierowcy?